Uwielbiam kosmetyki. Im jestem starsza tym bardziej kręci mnie ten świat, który wcześniej kojarzyłam tylko z mejkapem (o jakie to było totalnie błędne!), a teraz pierwsze co mi się kojarzy ze słowem kosmetyki to „pielęgnacja” i zawdzięczam to dwóm wspaniałym blogerkom, yutuberkom, instargamerkom, influecnerkom – Mishon oraz Red Lipstick Monster.

I właśnie u Mishon na instastories wyczaiłam takie cudo jaką jest POLSKA marka kosmetyków pielęgnacyjnych Samarite.

Nakręciłam się na markę jak szczerbaty na suchary (cokolwiek to znaczy) i zmęczyłam męża, by Mikołaj pod choinkę przyniósł mi chociaż jeden z produktów, bo MUSZĘ GO MIEĆ. A, że Mikołaj był hojny, to pod drzewkiem znalazłam cały zestaw Samarite. Oczywiście nie udało mi się doczekać do Wigilii i produktów zaczęłam używać na tydzień wcześniej. Swoją przygodę z pielęgnacją twarzy przedstawię Wam w kolejnym wpisie, dzisiaj czas na Samarite Supreme Balm. Balsam, którego wszechstronność jest niesamowita.

Samarite Supreme Balm można dostać w 2 pojemnościach, 90ml i 15 ml i uważam, że warto mieć oba opakowania na stanie i w momencie, gdy skończy nam się małe po prostu uzupełniać zapas w pojemniczku z dużego.

SKŁAD:

Warto może zacząć od składu – pewnie znacie ten mit, że im krótszy skład tym lepszy, nie? I jak tyczy się to jedzenia i podpisuję się pod tym statystycznymi trzema nogami (bo akurat Gruby siedzi obok), tak w kosmetyce z tego co wiem nie jest to regułą.

Nie jestem kosmetologiem, choć mam za sobą epizod nauki w kierunku tego zawodu i poważnie rozważam podyplomowe studia w tą stronę, by wiedzieć z czym mam do czynienia w swojej pielęgnacji. Póki co polegam na opiniach innych specjalistów, którzy polecają i analizują składy i taką analizą składu Samarite Supeme Balm zajęły się dziewczyny z bloga Czytamy Etykiety – dlatego serdecznie zapraszam Was do zapoznania się z ich opinią na temat składu.

INCI: Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Cera Alba, Isostearyl Isostearate, Butyrospermum Parkii Butter, Tripelargonin, Lanolin, Theobroma Cacao Seed Butter, Tocopheryl Acetate, Cetearyl Alcohol, Cannabis Sativa Seed Oil, Crambe Abyssinica Seed Oil, Persea Gratissima Oil, Simmondsia Chinensis  Seed Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Zea Mays Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Arnica Montana Flower Extract, Hedera Helix Leaf Extract, Stachys Officinalis Extract, Humulus Lupulus Cone Extract, Cochlearia Armoracia Root Extract, Cinnamomum Casia Bark Extract, Quercus Robur Bark Extract, Rosa Canina Fruit Extract, Paullinia Cupana Fruit Extract, Zingiber Officinale Root Extract, Echinacea Purpurea Root Extract, Elettaria Cardamomum Seed Extract, Achillea Millefolium Leaf Extract, Lavandula Officinalis Flower Extract, Medicago Sativa Leaf Extract, Mentha Piperita Leaf Extract, Melilotus Officinalis Herb Extract, Capsicum Frutescens Fruit Extract, Potentilla Erecta Root Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Scutellaria Baicalensis Root Extract, Acorus Calamus Root Extract, Thymus Vulgaris Leaf Extract, Symphytum Officinale Root Extract, Glycerin, Propylene Glycol, Cocos Nucifera Oil, Gardenia Tahitensis Flower Extract, Lauryl Olivate, Caprylic/Capric Triglyceride, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Dipteryx Odorata Seed Extract, Citrus Auranitum Bergamia Fruit Extract, Cinnamomum Zeylanicum Bark Extract, Thymus Vulgaris Flower/Leaf Extract, Eugenia Caryophyllus Flower Extract, Citrus Aurantifolia Peel Extract, Jasminum Officinale Flower/Leaf Extract, Rosa Damascena Flower Extract, Trihydroxystearin, Cinnamal, Coumarin, Eugenol, Limonene, Linalool.

Pamiętajcie tylko, że nawet naturalne kosmetyki (a z tego co słyszałam przedewszytskim one) mogą uczulać i to, czy skład jest 100% „czysty” nie jest wyznacznikiem skuteczności i zasadności korzytsania z danego produktu – a reakcja naszej skóry na jego obecność.

ZALETY i WADY Samarite Supreme Balm

Samarite Supreme Balm na stałe zadomowił się w mojej lodówce (i miniaturka w zasięgu moich rąk), bo jako jeden z niewielu tłustych produktów sprawdza się na mojej skórze i nie doprowadza mnie do szewskiej pasji tłustą „warstwą ochronną”.

Jednakże swoje opiniowanie zacznę może od minusów, bo ileż można zachwalać, nie?

Minusy Samarite Supreme Balm:

– Pierwszy minus to na pewno cena. Producent wycenil 90 ml produktu na 89,99 i zapewnia, że 3ml starczą na pokrycie całego ciała, a w dodatku produktu nie musimy używać codziennie. W takim wypadku produkt starczyłby na 30 użyć, czyli powiedzmy 2 miesiące. Niestety w moim wypadku na raz schodzi co najmniej 6 ml, także w przypadku regularnego używania (a AZS wymaga stosowania go w wielu miejscach na ciele codziennie) także nie dla kazdego będzie to produkt w przystępnej cenie. Koszt małego opakowania (15 ml) to 30 złotych.
– Minusem, choć już przez czepialstwo, jest także „znikanie” produktu. Ze wględu na brak wody i wysoką zawartość olejów warto, a nawet należy trzymac go w lodówce, by te ani się nie utleniły, ani nie ulotniły – na co często narzekają dziewczyny w oficjalnej grupie Tajemnice Samarite.
– Najlepiej rozsmarowuje się ciepły, jednakże sucha skóra pije go w takim tempie, że by dobrze się nasmarować trzeba trochę rozgrzać go w dłoniach i nie ociągać się z nakładaniem

No to czas na plusy Samarite Supreme Balm, które widzę (poza działaniem):

– Nie brudzi ubrań mimo pozostawienia na skórze warstwy ochronnej, nie jest ona tłusta, ale też nie jest mokra.
– Wartstwa ochronna chroni skórę w pewnym stopniu przed zadrapaniami, uszkodzeniami, dzięki niej nie wstaję rano z rozcharatanymi nogami i ramionami
– Pięknie pachnie i rozsądnie szybko się wchłania na skórze już podreperowanej
– Jest mocno uniwersalny, w torebce z pewnością jest w stanie zastąpić kilka kosmetyków na raz, na imprezy z nocowaniem 😉 czy wyjazd weekendowy z pewnością zastąpi kilka kosmetyków, a to świetnie wpisuje się w trend All-in-One o czym piszą na swoim blogu ekspertki Samarite.

ZASTOSOWANIE:

No właśnie, producent zapewnia nas, że produkt ten sprawdzi się w aż 33 przypadkach i ZDECYDOWANIE jestem w stanie potwierdzić większość z nich, dlatego postanowiłam opisać, które sprawdziły się u mnie.

  1. Ultranawilżający balsam do ciała, regeneruje skórę przez 48h – to prawda, skóra normalna nie wymaga codziennego używania produktu, nawet następnego dnia po myciu zdrowe miejsca mają się świetnie, a przy regularnym stosowaniu skóra nabiera miękkości i gładkości, której nie sądziłam, że się doczekam na swoim ciele
  2. Doskonały krem do rąk i do stóp, niweluje szorstkości i pęknięcia – bardzo mocno regenerujący. Dla mnie do dłoni i stóp się nie nadaje, bo powoduje lekką fobię (nienawidzę mieć czegokolwiek na stopach), ale „robocze” dłonie mojego męża teraz dodatkowo atakowane płynami do dezynfekcji uratował szybko. Dla mnie to także niezbedny element pielęgnacji po skończonym manicure, albo po sprzątaniu w domu, jednakże dośc szybko wcieram „nadmiar” produktu ze spodu dłoni we włosy.
  3. Daje efekt ponętnych ust, głęboko, długotrwale je odżywia i nawilża – niestety nie zauwazyłam tutaj spekatularnej zmiany w stanie moich ust, doraźnie Samarite Suplreme Balm bardzo ładnie je nawilża, jednak mam wrażenie, że w przypadku ust nie trwa to za długo
  4. Wygładza zmarszczki, szczególnie te pod oczami – Supreme Balm nakładam na twarz raz czy dwa razy w tygodniu, wieczorem, dla regeneracji i odzywienia skóry, a to rzeczywiście sprawia, że jest lepiej napięta i elastyczna, dzięki czemu drobne zmarszczki się spłycają
  5. Niweluje zrogowacenia i pęknięcia na kolanach, piętach, łokciach – jak przy dłoniach, naprawdę dobrze radzi sobie z suchą, szorstką skórą, poprawia jej stan w kilka chwil.
  6. Krem ochronny w trudnych warunkach atmosferycznych jak wiatr czy mróz – zapomnijcie o kremie Nivea, mamy nowego króla zimy! Tylko dajcie mu się dobrze wchłonąć przed wyjściem z domu.
  7. Nadaje skórze blask na „wielkie wyjścia”, podkreśla i ujednolica jej koloryt – rzeczywiście nadaje bardzo zdrowy blask skórze, sprawiając wrażenie muśniętej słońcem (nie opaonej, tylko promiennej). Nie zauważyłam wyrównainia kolorytu, ale ja mam niewiele barwnika w skórze.
  8. Nabłyszcza brwi, wzmacnia ich kolor oraz je dyscyplinuje – nie próbowałam, muszę to zmienić!
  9. Sprawdza się idealnie jako baza pod rozświetlacz, wzmacniając jego efekt i trwałość – nie próbowałam także nakładać makijażu na Samarite Supreme Balm
  10. Może być używany do demakijażu, także oczu – jeśli ktoś woli/lubi używać olejów do demakijażu to jak najbardziej. W kilka sekund „rozpuścił” warstwę podkładu, kilku cieni, eyelinera i tuszu, jednakże uczucie tłustych oczu jest dokłądnie takie samo jak po każdym olejku do demakijażu (chyba, że tylko ja mam wrażenie plam oleju na oczach po tego typu oczyszczaniu, może jakieś rady, jak nie zatłuścić gałki ocznej? :D)
  11. Nawilża suche końcówki włosów – i nie tylko! Poza wycieraniem na chama rąk we włosy (np. w koka) po smarowaniu ciała, używam Samarite Supreme Balm na praktycznie całe włosy. Nakładam go od połowy długości, ze szczególnym uwzględnieniem końcówek (a mam naprawdę długie włosy) i potem cierpliwie rozprowadzam szczotką na całą długości włosów. Pięknie błyszczą, są miękkie, pachnące, sypiące się i co najważniejsze, nie wyglądają na przetłuszczone. Stosuję tą metodę raz w tygodniu, na 2-3 dni przed myciem głowy.
  12. Doskonały do pielęgnacji zarostu u mężczyzn – wcieram go namiętnie w brodę męża, zmiękcza, wyciąga koloryt, podkreśla naturalny blask włosa i odrobinę pomaga wymodelować i okiełznać zarost.
  13. Łagodzi i regeneruje skórę po goleniu twarzy i ciała – po goleniu, po pilingu, po za długiej kąpieli (pozdrawiam mężunia), po oparzeniu, plajster w kremie. Choć to w sumie nie krem 😀
  14. Idealny do masażu twarzy oraz całego ciała – obawiam się, że moim wypadku trzeba by zużyć całe opakowanie 😀 Jednakże zdarza mi się przy pielęgnacji używać masażera i bardzo ładnie prowadzi się po skórze bez podrażnień, czerwonych śladów.
  15. Natychmiast regeneruje paznokcie po manicure hybrydowym, przedłużaniu płytki paznokcia, długotrwale nawilża skórki, wzmacnia paznokcie i zapobiega ich łamliwości – zdecydowanie mój numer jeden po manicure czy hybrydkach, skórki natychmiast nabierają jędrności, nie zauważyłam wzmocnienia paznokci. Jednakże dłonie to miejsce, na którym zdecydowanie widać poprawę kolorytu skóry, prawdopodobnie ze względu na odżywienie i nawilżenie. -15 lat na dłoniach po aplikacji.
  16. Zalecany do pielęgnacji skóry z tatuażem – ZDECYDOWANIE tak, dwa tatuaże (choć nie pełne, tylko konturowe) goiłam pod Samarite Supreme Balm, żadne alantany i inne apteczne kremy nie działają tak skutecznie w powstrzymywaniu swędzenia, zapobiegania mikrourazom (pisałam wyżej o tym, że np. paznokcie ślizgają się po skórze). Jedynie Tattoo Goo mogę porównać do tego produktu, kosmos!
  17. Bezpieczny lubrykant, łatwy w użyciu dzięki stałej konsystencji, poprawia walory smakowe oraz zapachowe miejsc intymnych – nie wiem jak tam walory smakowe i zapachowe 😉 (choć zapach naprawdę ma kojący, przyjemny, ciepły), to jako lubrykant sprawdza się idealnie. I w przeciwieństwie do wodnych albo silikonowych nie zostawia mokrej, śliskiej plamy między nogami obu stron oraz na pościeli. Wchłania się stosunkowo szybko, zapobiega otarciom i mam wrażenie, że przez zawartość cynamonu lekko potęguje doznania, ale nie chciałabym tutaj wprowadzić nikogo w błąd.
  18. Przyspiesza opalanie dzięki zawartości masła kakaowego – nie sprawdziałam, unikam słońca jak ognia!
  19. Idealnie sprawdza się po opalaniu (szczególnie schłodzony), utrwala i przedłuża opaleniznę – tego także nie sprawdziałam, ale na pewno niesie ulgę w nadmiarze słońca na skórze
  20. Koi skórę wokół nosa, ust, podczas kataru czy opryszczki, łagodzi podrażnienia w nosie – tak, tak i jeszcze raz tak. Katar alergiczny towarzyszy mi całe życie i raz mniej raz bardziej, ale ścieram ten biedny nosek chusteczkami, jakby były z papieru ściernego. Jednak Samarite Supreme Balm świetnie leczy takie mini uszkodzenia i dodatkowo zostawia warstwę ochronną przed kolejną porcją chusteczek.
  21. Polecany dla sportowców, do stosowania w miejscach narażonych na otarcia: pachy, dłonie, pośladki, stopy – nie skupiałam się na tym punkcie, ale zdecydowanie mogę powiedzieć, że odkąd uzywam balmu po treningach mam znacznie mniej otarć w newralgicznych miejscach, nie zauwazyłam także by od kettle bells moja skóra wnętrza dłoni robiła się tak twarda i szorstka jak to miało miejsce w czasie trenowania CrossFitu. Oczywiście ma tutaj też znaczenie zmniejszenie ciężaru, z którym trenuję, jednak dłonie ani kolana nie cierpią już tak bardzo.
  22. Spłyca blizny, a nawet je niweluje – Potwierdzam, blizny na dłoniach i przedrmianionach (cierpienie i niezrozumienie w czasie wieku nastoletniego oraz regularna zabawa z kotami) zdecydowanie zmieniły kolor, zmniejszyły się i przestały być takie sztywne. Nie powstają też tak łatwo.
  23. Natychmiast ujednolica „rybią łuskę” na skórze – i sprawia, że skóra zaczyna jednolicie odbijać światło i promienieć. Oczywiście rybia łuska nie znika bezpowrotnie, jednakże regularna pielęgnacja pozwala ją na tyle opanować, by skóra nie pękała do krwi.
  24. Uelastycznia skórę, zapobiegając powstawaniu rozstępów lub zmniejszając ich widoczność, dlatego jest odpowiedni również dla kobiet w ciąży, matek w połogu oraz w okresie laktacji – odkąd używam regularnie Samarite Supreme Balm zauważyłam zdecydowane spłycenie rozsepów na wewnętrznej stronie ud oraz na biodrach, poprawił się też koloryt, nie są tak wyróżniające się na tle mojej bladej skóry.
  25. Preparat kojący po zabiegach medycznych, laseroterapii czy depilacji woskiem lub depilatorem – nie mam doświadczenia z takimi zabiegami, jednakże po atakowaniu skóry nózg golarką świetnie sobie poradził w podrażenieniami
  26. Przyspiesza gojenie się ran, łagodzi stany zapalne, także na sutkach matek karmiących oraz przy pieluszkowym zapaleniu skóry – nie jestem matką karmiącą, ale mam bardzo delikatne, szybko wysuszające się i pękające skórki na sutkach, także i do tej pielęgnacji go używam. Używam go na całe piersi, uważam, że bardzo łądnie radzi sobie z czasem i grawitacją, które rozciągają skórę i sprawiają, że cycki zacznają być wiotkie. Regeneracja pełną parą!
  27. Jest bezpieczny do pielęgnacji skóry dzieci – nie mam dzieci, ale smarowałam kocie uszy przy stanie zapalnym, pomijam fakt, że koty chciały żeżreć Samarite Supreme Balm, to bardzo łądnie wygoiło kocie ranki 😉
  28. Koi i regeneruje skórę przy oparzeniach, także słonecznych – jak już pisałam, nie opalam się, nie bywam na słońcu za długo, nie mogę tego potwierdzić ani obalić, jednakże w wakacje sama się przekonam 😉
  29. Nawilża skórę głowy zmagającą się z łuszczycą , świądem lub podrażnieniami – na skalp nie nakładam, ale skoro działa tak pięknie na boczki (a to bardzo delikatna skóra), zakładam, że i głowa może się świetnie czuć. Chyba zacznę smarować czerep męża, by to sprawdzić 🙂
  30. Pomaga przy zapaleniach skóry, przy skórze atopowej, egzemie, alergiach, łuszczycy – TAK TAK JESZCZE RAZ TAK, używałam do tej pory wielu produktów, drogich, tanich, robionych specjalnie dla mnie, ale niewiele z nich zostało ze mną na stałe i wzbudziło mój zachwyt. Samarite Supreme Balm to jeden z moich must have (zaraz obok taniego, acz dobrego Medidermu), bez którego już nie potrafię się obejść. W tej chwili jesteśmy zmuszeni do noszenia maseczek ochronnych, które sieją spustoszenie na mojej twarzy. Po dłuższym spacerze mam od razu stan zapalny całej brodu i okolic nosa – Samarite Supreme Balm na wieczór idealnie radzi sobie z nimi, następnego dnia praktycznie nie ma śladu po AZS w tych miejscach.
  31. Rekomendowany w terapii przeciwodleżynowej, zamiast robionych, tłustych maści – dzieki Bogu nie mam takich dośwaidczeń aktualnie, ale pewnie sprawdziłby się po operacji, gdy poodparzałam sobie nogę od stabilizatora..
  32. Przynosi ulgę przy zadrapaniach, skaleczeniach, ukąszeniach, popękaniach, odparzeniach – szczególnie schłodzony, cudowny plaster na ból i swędzenie!
  33. Polecany dla osób otyłych, do pielęgnacji fałd skórnych, oraz miejsc narażonych na nadmierne pocenie i otarcia – skóra pod cyckami przestała mi się odparzać po ćwiczeniach, czy to możemy uznać za potwierdzenie? 🙂

CO MYŚLĘ?

Myślę, że to świetna opcja dla osób, którym zależy na wspieraniu polskiego rynku kosmetycznego, którym zalezy na dobrym, bogatym składzie i uniwersalności kosmetyku zdecydowanie wartego swojej ceny.

Myślę, że jest to wartościowy produkt dla całej rodziny – u nas sprawdza się zarówno do mojej, jak i męża pielęgnacji – choć ten ciągle chodzi i jęczy, że takie drogie kosmetyki – laboga! (Wiecie, paczka dziennie Heetsów to już nie tak drogo, ale krem za 90 złotych na półtora miesiąca już gorzej :P) Nie mam dzieci, ale z tego co obserwuję na Instagramie to sporo osób używa Samarite Supreme Balm już od pierwszych dni malucha.

Jestem zdecydowanie fanką, zużyłam już 2 duże i 2 małe opakowania i nie planuję rezygnować z daleszego korzystania z tego produktu, ponieważ nie miałam do tej pory jeszcze balsamu, którego naprawdę nie muszę używać codziennie (poza piszczelami i łydkami), czasem wystarczy nawet mniej problematyczne miejsca posmarować raz na trzy dni.

Efekty na zdjęciach:

Oczywiście nie pomyslałam zanim zaczęłam stosować Samarite Supreme Balm by fotografować całą drogę, którą przeszła moja skóra – jedynie przy serii Divine wpadłam na ten pomysł, ale udało mi się złapać kilka zmian, które balsam przyniósł mojej skórze:

Mimo uciążliwego swędzenia, które towarzyszy mojemu AZS udało mi się zaleczyć nocne drapanie i poprawić stan skóry. Samarite Supreme Balm sprawia też, że paznokcie w czasie nieświadomego drapania ślizgają się po skórze mniej ją uszkadzając
Niestety śrdenio to widać na tych zdjęciach, jednak poparzyłam sobie solidnie dłoń wylewając szklanke wrządku na palce i kostki (przy powiekszeniu widać stan skóry), następnego dnia ból odczuwałam tylko w jednym miejscu, nad drugim paliczkiem środkowego palca, jak widać (ledwo) podrażnienie znikło a skóra wróciła do normalnego koloru.

Jeśli nie jesteście pewni czy to produkt dla Was zdecydowanie warto zainwestować w wersję MINI by się o tym przekonać.

A może są już wsród Was miłośnicy Samarite? Chętnie poznam Wasze opinie na temat tego cudu kosmetycznego.